Mowa oczywiście o Martinie
Martęnie Fourcadzie. Dla leniwych: Martin to biathlonista. Wiem, że jest środek lata, a biathlon to sport zimowy jak od dawna się uważa lecz dla Martina zawsze trzeba znaleźć trochę czasu. Jako największe ciacho biathlonu (a może i wszystkich sportów zimowych) Fourcade
co ja z tym mam: 4 koty = Fourcade czyt.Furkat musi brać udział w sesjach zdjęciowych. A ja je muszę oglądać. Po tym jak niedawno nasz bohater pluskał się w jakiejś
brudnej wodzie (nie utopił się, spokojnie) teraz pora na kolejną sesję zdjęciową. Niestety na razie mamy tylko jedno zdjęcie zza kulis wzięte wprost z
fejsbrukowego facebookowego profilu Martęna. Tak się czyta po francusku. Chyba.
Biathlonista napisał, że sesja została zrobiona w jego domu w Oslo. No i zaczęło się dochodzenie. Po co mu dom w Norwegii skoro normalnie mieszka we Francji? Po wielu godzinach szukania za pomocą wujka Google rozwiązałyśmy tą zagadkę.
Czemu? Pytam się czemu? To jego dziewczyna Helene. Helenka. Jak to brzmi.
Co ciekawe w Internetach znalazłam TYLKO DWA zdjęcia ich razem. Może jest nadzieja?
No ale trzeba przyznać, że Helenka najbrzydsza nie jest. Nawet jak na Norweżkę. W ogóle Martin polubił jakoś tak Norwegię. Ostatnio był nawet na rowerach z którymś z bracie Boe (czyt. Be). Boe to Norweg dla leniwych. No dobrze zostawmy już Martęna w spokoju.
Luna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz